Włoski "dreszcz" Aprili

Rzadko zdarza się okazja aby dosiąść maszynę znajdującą się w fazie przedprodukcyjnej. Aprila miała jednak dwa dobre powody dla których zaprosiła mnie do centrum testowego Fiat Group Bellaco znajdującego się na zachód od Mediolanu. Właśnie tam miałem okazję przejechać się najnowszą Aprilią Shiver .

Najmłodszy włoski producent motocykli dynamicznie rozwijał się w latach 90., zaczynając od małej manufaktury wypuszczającej na rynek maszyny off-roadowe oraz drogowe o małych pojemnościach. Następnie, w roku 1998, przedstawił prawdziwego superbike’a: litrowego V-twina o nazwie RSV Mille. Wbrew opinii wielu sceptyków Mille okazała się marketingowym sukcesem, spektakularnie wyprzedzając w rankingach sprzedaży Ducati 996 i 998 stosunkiem cztery do jednego. W tym samym czasie 125-tka Aprili była najlepiej sprzedającym się motocyklem w swojej klasie w Europie. Niestety pomiędzy tymi maszynami w ofercie Aprili zionęło ogromną dziurą, częściowo tylko wypełnianą przez model Pegaso, który jako maszyna jednocylindrowa nie miał szans na zawojowanie zbyt wielu rynków oprócz włoskiego. Kombinacja na jaką złożył się kryzys na rynku skuterów oraz niezwykle kosztowny projekt udziału w MotoGP, który zbiegł się w czasie z zakupem Moto Guzzi spowodowała, że Aprilia zbankrutowała.

Trzy lata temu markę przejęła Grupa Piaggio, a wcześnie ujawnione prace nad modelem Shiver miały pokazać nową siłę i wysłać sygnał o tym, że Aprilia zabrała się do pracy nad poszerzeniem swojej oferty rynkowej. Jednym z głównych problemów Aprili był bardzo wąski zakres oferowanych maszyn. Shiver miał być pierwszym krokiem w kierunku poprawy tej sytuacji. Model ten ma być atrakcyjnym motocyklem uniwersalnym, który będzie mógł nawiązać bezpośrednią walkę z Suzuki SV650, Honda Hornet, Yamahą FZ6, Kawasaki ER6 oraz kolejną parą Suzuki: GSF600 i Banditem 650. I wygląda na to, że ma duże szanse.