Suzuki GSX1250FA - na codzień i od święta

Pozycja na motocyklu jest neutralna, wygodna i stabilna. Ręce sie nie męczą, podobnie jak kręgosłup. Pan Kowalski po dotarciu do pracy nie będzie zatem zmęczony, a co równie ważne, ograniczy do minimum reprymendy szefa dotyczące spóźniania się do pracy. Tych z kolei nie uniknie kolega Iksiński, który o godzinie 8 nerwowo pali peta w aucie stojącym w korku w połowie drogi do pracy.



"Jajko" na weekend

Tydzień ciężkiej pracy dobiega końca. Pan Kowalski wychodzi z biura, siada na sprzęta i jedzie do domu. Tam czeka na niego żona, pies, obiad i jakiś film akcji na Polsacie czy też mecz piłkarski. Do tego dwa piwka - nie więcej, bo przecież w sobotę rano trzeba jechać...

Sobota rano, Pan Kowalski postanawia zapomnieć o telefonach, fakturach, spotkaniach biznesowych. Jedzie więc na weekend nad jezioro oddalone o 50 kilometrów połowić sobie ryby. Wsiada na swój motocykl i już po chwili jest w połowie drogi, mijając kolejne pojazdy robiące niby tłok. Nie, one wolno nie jadą. Auta przy 120-130 km/h powodują całkiem przyzwoity ruch na trasie. Pan Kowalski chce już jednak trzymać w jednym ręku wędkę, w drugim złoty napój. Zapina kolejne biegi, wyprzedza. Żadnych stresów. 98KM pozwala motocyklowi napędzać się bez problemu, 108 Nm sprawia, że wyprzedzanie przy większych prędkościach staje się piękną przygodą, choć trwającą tylko chwilę.



Silnik jest bardzo elastyczny, pozycja wygodna – motocykl nie tylko oszczędził plecy i nadgarstki naszego pracusia w trakcie tygodnia, ale też nie utrudnia im życia w dłuższej podróży przy większych prędkościach.