GP Kataru: Sztuczne światło, ale prawdziwe emocje

Fani wyścigów motocyklowych przez cztery miesiące musieli czekać na kolejną edycję najbardziej znanych wyścigów motocyklowych. Pierwsze treningi pokazały kto będzie się w tym roku liczył w walce o tytuł, jednak dopiero podczas kwalifikacji przed GP Kataru zobaczyliśmy prawdziwe możliwości zawodników i ich maszyn. Rozgrywane przy sztucznym świetle zawody wciąż budzą kontrowersje wśród zawodników (głównie z uwagi na bardzo późną porę zawodów), ale są wysoko cenione przez kibiców.

Swoją dominację podczas całego weekendu potwierdził zespół Repsol Honda, który nie miał sobie równych. Pole position zdobył Casey Stoner, a drugie jego kolega Dani Pedrosa. Jedynie Jorge Lorenzo i Marco Simoncelli próbowali dorównać tempa Hondom, jednak na próżno. Rossi wciąż nie mógł się dogadać ze swoim mechanicznym partnerem, przez co wylądował w środku stawki. Po groźnym wypadku, ze stawki odpadł Alvaro Bautista, który doznał złamania kości udowej.

Niedzielny wyścig klasy MotoGP został rozegrany jako ostatni. W związku z tak późną porą warunki na torze stawały się coraz trudniejsze. Nie przeszkodziło to jednak kierowcom Repsol Honda na start w iście atomowym stylu. Zielonego światła nie przegapili także Jorge Lorenzo oraz Valentino Rossi, który przez moment miał szansę na czołową lokatę. Jednak zbyt szybkie wejście w pierwszy zakręt sprawiło, że wyniosło Włocha głęboko na zewnątrz szykany spychając go na ósmą lokatę. Kolejne okrążenia to walka samotnej Yamahy pod dowództwem Lorenzo, przeciwko zmasowanym atakom Stonera oraz Pedrosy. Na dalszym froncie także nie było spokojnie, Simoncelli skutecznie atakował Dovisiozo, a Spies prowadził prywatną wojnę z Rossim.