Właściciel firmy Segway zginął na swoim wynalazku

Świat zna przypadki, w których wybitni naukowcy i twórcy stawali się ofiarami własnych wynalazków. Był nim Aleksandr Aleksandrowicz Bogdanow, który pragnął zgłębić tajemnicę transfuzji krwi. Podczas jednego z takich zabiegów zmarł, bo przetoczył sobie krew od studenta chorego na gruźlicę i malarię. Innym wizjonerem był Franz Reichelt zwany latającym krawcem. Wiecznie marzył by udać się w lot czymś na wzór spadochronu skrzyżowanego z parasolem. Ubrany w zaprojektowany stój wybrał się na Wieżę Eiffel, z której wykonał swój ostatni skok.

62-letni Jimi Heselden, był brytyjskim multimilionerem, stał się ofiarą własnego wynalazku - dwukołowej maszyny znanej pod nazwą Segway. Właściciel firmy produkującej pojazdy Segway, zginął spadając z klifu do rzeki podczas jednej ze swoich przejażdźek.

Został znaleziony wczoraj o 11:40 w okolicy River Wharfe w North Yorkshire. Policja ustaliła, że milioner musiał ulec nieszczęśliwemu wypadkowi na swoim X2 Adventure. Nic nie wskazuje na to, aby wart 262 miliony dolarów właściciel firmy Segway chciał odebrać sobie życie. Na razie śledczy próbują ustalić, czy wypadek był wynikiem błędu kierowcy, czy też doszło do awarii maszyny.


Jimi Heselden był jednym z tych niewielu filantropów, którzy oddali sporą część swojego majątku na cele dobroczynne nie robiąc wokół tego rozgłosu: 23 miliony funtów w przeciągu kilku lat.