Mission R - elektryczny superbike

Po raz pierwszy mogę powiedzieć, że na prawdę podoba mi się elektryczny motocykl. Mission R wygląda niesamowicie, a do tego zapewnia niespotykane osiągi - 141 KM i 155 Nm.

Pierwszą wyścigówką był Mission One, który stanowił poligon doświadczalny Mission Motors. Dzięki licznym badaniom udało się wyciągnąć odpowiednie wnioski, które posłużyły do stworzenia nowego jednośladu. Zaproszono do współpracy takie sławy jak James Parker (od ramy GSX-RADD), Tim Prentice (Motonium). Patrząc na efekt ich pracy była to właściwa decyzja.



Prace nad Mission R rozpoczęto od projektowania podwozia. James Parker zaprojektował unikalną ramę Quad-Element, która w połączeniu z chromowo-molibdenową konstrukcją kratownicową i aluminiową przednią częścią stanowi wyjątkowo trwałą konstrukcję. Całość zamknięto w obudowie z włókna węglowego, którą dopasowano do baterii MissionEVT o mocy 14.4 kWh. Głównym celem był właściwy rozkład masy, który poprawiłby właściwości jezdne nowego modelu.

Tim Prentice stanął przed trudnym zadaniem, w którym uporać się pomogła firma Motonium. Specyficzna konstrukcja elektrycznego motocykla nie ułatwia w projektowaniu. Mimo to udało się dostosować design, nadając Misson R nowoczesny i agresywny wygląd.



Jednak wiadomo, że nie tylko o sam wygląd chodzi. Motocykle ścigające się w zawodach serii TTXGP, czy Isle of Man TT Zero dysponują dużą mocą, nie inaczej jest z Mission R. Zaawansowana technologia, która jeszcze niedawno wydawała się niemożliwa teraz znajduje zastosowanie w wyścigach motocyklowych. Na dzień dzisiejszy Mission Motors wystawi jedną maszynę, ale nie wykluczone, że po zebraniu większych funduszy dołączy jeszcze drugi egzemplarz.