Pokazał palec... dostał mandat.

Gęsto usiana mapa fotoradarów nie jest tylko Polską domeną. Są one popularnym środkiem prewencyjnym w większości państw, jednak w odróżnieniu od naszego kraju stoją tam gdzie trzeba. W całym tym radarowym zamieszaniu wciąż uprzywilejowaną grupą są motocykliści, którzy za sprawą braku tablic rejestracyjnych z przodu pojazdu nie mogą być zidentyfikowani. W prawdzie funkcjonują już fotoradary robiące zdjęcia tyłu pojazdu, jednak wciąż są egzotycznym widokiem.

Ciekawa historia przydarzyła się pewnemu zuchwałemu anglikowi. Paul Collins sądził, że nie zostanie złapany przez policję, a zrobione przez fotoradar zdjęcie pójdzie do kosza. 26-latek poczuł sie na tyle pewnie, że przejeżdżając obok urządzenia z prędkością 48 mph (dozwolone 30 mph) postanowił pokazać środkowy palec. Takie zachowanie sprawiło, że funkcjonariusze zostali dodatkowo zmotywowani do odnalezienia młodego motocyklisty. To okazało się dość proste, ponieważ jechał z uniesioną szybką przez co widać było jego twarz. Dodatkowo został zauważony innego dnia na tej samej ulicy, co pozwoliło ustalić numery rejestracyjne. Po nitce do kłębka, aż pewnego dnia policjanci odwiedzili Paula w jego domu, wręczając mu wezwanie do sądu.

Finał tej sprawy to mandat £177 oraz 5 pkt karnych no i wstyd. Nauczka na przyszłość... trzeba jeździć z zamkniętą, ciemną szybką.