Stunt w sieci

Stunterów można także odszukać na portalach społecznościowych. Nigdzie chyba swoich profili nie ma tyle osób związanych z stuntem jak na www.myspace.com. Dzięki temu łatwo się kontaktować z innymi zajaranymi świrami, sprawdzać najnowsze produkcje i dowiadywać się mnóstwa nowych rzeczy.

Można by jeszcze wymieniać i wymieniać w nieskończoność, bo ile jest stron na ten temat nie da się zliczyć. Świetne jest to że możesz znaleźć w necie profesjonalne produkcje, które coraz częściej wyglądają jak pełnometrażówki z fabryki snów. Możesz też zobaczyć świeżutkie, niemal surowe filmiki jakichś kolesi terroryzujących na motocyklach arabskie miasto albo indonezyjskie drogi. Bez takiego narzędzia jak Internet świat wielkości naszej gminy byłby wystarczający. Teraz możemy dowiedzieć się, że na Hawajach też kolesie jeżdżą na poziomie Pro, a w Rosji za niedługo wyjdzie druga porządna produkcja o stuntcie. Nie wyobrażam sobie jak by to wszystko działało bez tego masowego środka komunikacji. No i dobrze, w końcu Internet wymyślili nie tylko dla Naszej Klasy, fotek, pudelka, gadu-gadu i stron porno. Kiedy rano wstaję to najpierw odpalam kompa i sprawdzam co tam nowego dzieje się w stuntcie. Codziennie. Trzeba chyba nazwać rzeczy po imieniu… „Cześć, jestem Bartek, od 9 lat szukam stuntu w sieci!”


Tekst: Bart Pitera
Źródło: Wiadomości Motocyklowe