Ostatnio w Warszawie zaczęły znikać przydrożne krzyże upamiętniające osoby, które zginęły w wypadkach również motocyklowych. Ta sytuacja mocno poruszyła motocyklistów i doprowadziła do gorących dyskusji.
W tym miejscu pragnę przytoczyć trafne pytanie J. Kumocha: „Jak można obrazić uczucia religijne ateisty?"
Zawsze byłem przekonany, że ateista to osoba, której uczucia religijne są obce i dla której krzyż na ścianie jest tylko dwiema skrzyżowanymi belkami nie noszącymi żadnego przesłania. Tak jak dla mnie bez przesłania jest gliniany posąg Artemidy Efeskiej. On nie może obrazić moich uczuć religijnych do czasu, aż ktoś nie każe mi oddawać mu czci.
Rozumiem, że można obrazić godność ateisty, można naruszyć jego prawa, można go znieważyć. Rozumiem, że ma prawo się wyspać bez budzenia przez dzwony albo muezzina. Ale uczucia religijne? Proszę mnie oświecić…
Rząd włoski i trybunały we Włoszech jasno uzasadniały oddalenie nonsensownych roszczeń jakoby krzyż na ścianie w szkole był zagrożeniem dla czyjegokolwiek wychowania:
- „Krzyż jest nie tylko symbolem religijnym, ale jest również "flagą" jedynego Kościoła wymienionego w Konstytucji(Kościoła katolickiego), symbolem państwa włoskiego”
- „Krzyż jest zarówno symbolem włoskiej historii i kultury, a więc i tożsamości włoskiej, jak i symbolem zasad równości, wolności i tolerancji, jak również świeckości państwa”.
- w wyroku z dnia 13 lutego 2006, Consiglio di Stato oddalił odwołania skarżącej, na tej podstawie, że „krzyż stał się jednym z świeckich symboli Konstytucji Włoch i reprezentuje wartości życia obywatelskiego”.
Tyle na ten temat Włosi. A ja dodam, że w naszym Hymnie Narodowym – o ile jeszcze go nie zapomnieliśmy – mamy znamienne słowa „z ziemi włoskiej do Polski”. Mam nadzieję, że podobnie jak Włosi, nie damy się nonsensami ogłupić. Nie traćmy więc czasu na dywagacje... wiecie co robić.
tekst: ks. Wojciech Jednoróg