Maciek Zawisza pośmiertnie został bohaterem tragikomedii

Tamtego dnia, jak co dzień, Maciek Zawisza jechał do pracy motocyklem. Na ul. Gen. Maczka doszło do sprzeczki Maćka z kierowcą samochodu, który przejeżdżając trącił motocyklistę lusterkiem. W wyniku konfliktu na drodze, kierowca samochodu postanowił „dać nauczkę” Maćkowi gwałtownie zjeżdżając na jego pas w trakcie jazdy. Podczas tego manewru trącił motocyklistę, który uderzył w krawężnik, a następnie w latarnię. Zginął na miejscu.

Był to początek tragikomedii, żenującego spektaklu, którego pierwszy akt nieudolnie wyreżyserował sąd. Proces toczył się przez 2,5 roku. Wyrok w sprawie zabójstwa Maćka Zawiszy został ogłoszony nieco ponad miesiąc temu.

Sprawca wypadku dostał karę pozbawienia wolności na rok w zawieszeniu na 3 lata oraz grzywny w wysokości 180zł! Tyle właśnie było warte dla sądu zamordowanie człowieka! 180 zł, czyli równowartość pary jeansów… Rok pozbawienia wolności – większą karę można dostać za zdemolowanie przystanku autobusowego, drobną kradzież i wiele innych występków. Podałem te pierwsze z brzegu przykłady aby uświadomić (chyba też samemu sobie), jak absurdalną karą jest zaledwie rok pozbawienia wolności za zabójstwo człowieka.

Tymczasem drugi akt żałosnej tragikomedii wyreżyserowała dziś pani Elżbieta Jaworowicz prowadząca w TVP program „Sprawa dla reportera”. Rodzina nieżyjącego Maćka Zawiszy przygotowując się do apelacji w sprawie wyroku poprosiła o pomoc panią redaktor. Ta sprawę potraktowała co najmniej niepoważnie. Po pierwszy minutach spędzonych z nią na miejscu wypadku wiedziałem już, że będzie to show, a nie merytoryczny materiał poruszający istotę rzeczy.

Okazało się bowiem, że zabójstwo człowieka nie mieści się w kręgu zainteresowań dziennikarki, która opowieść o krzywdzie i niesprawiedliwości próbowała kreować na tanią sensację. A to była po prostu tragiczna historia, którą trzeba było przedstawić na faktach, by napiętnować szokująco niski wyrok sądu…