Polska firma podąża śladami Akrapovića!

„Wierzę, że historia lubi się powtarzać i gdyby nie sukces Słoweńców, w ogóle nie zabierałbym się za robienie z hobby życiowego interesu.” – dodaje Waliłko. „Skoro Słoweńcowi się udało, to Polakowi też może! Wiedziałem, że aby konkurować z najlepszymi, musimy przygotować kompletną ofertę. Tak powstał zestaw akcesoriów do motocykli marki Yamaha – od crashpadów, przed konsole, aż po stojaki. Na rynku nie brakuje tego typu części. Potencjalni klienci mogą wybierać pomiędzy tańszymi produktami o niezbyt ciekawym wzornictwie, a akcesoriami np. Gilles Tooling, które moim zdaniem są prawdziwymi dziełami sztuki. Naszym celem stało się więc dać ludziom dzieło sztuki w przystępnej cenie. Czy jest to dobry pomysł? Czas pokaże.”

Już na samym początku firma potrzebowała jednak rozwiązań, które dadzą jej przewagę nad konkurencją. „Tradycyjny crashpad składa się m.in. z tzw. „kołnierza”, który podczas wypadku może doprowadzić do uszkodzenia ramy. Zupełnie przypadkiem, opracowaliśmy crashpady bez kołnierza i okazały się strzałem w dziesiątkę.” – wyjaśnia Waliłko, zaznaczając jednocześnie, iż kolejne pomysły nie były już dziełem przypadku. „Standardowe podnóżki były tak twarde, że zazwyczaj łamały całą konsole. Na naszych zrobiliśmy specjalne nacięcia, dzięki czemu łamały się dokładnie tak jak powinny i nie niszczyły konsoli. Inaczej podeszliśmy także do kwestii stojaków. Zmieniliśmy kształt, kąt gięcia, dodaliśmy kółko z łożyskiem i tym sposobem mieliśmy o wiele bardziej praktyczny, a jednocześnie tańszy produkt. Oczywiście były momenty zwątpienia i choć udało się je przetrwać dzięki pasji, to jednak samą miłością do jednośladów nie da się zrobić dobrych crashpadów. Tutaj nieoceniony okazał się „know-how”, który nasi pracownicy zdobyli pracując w niemieckim oddziale firmy.”