Triumph Rocket III powstał by realizować nasze marzenia, dostarczać emocji podczas jazdy oraz zwyczajnie cieszyć ludzkie oko. Jedno jest pewne - drugiego takiego jako on nie ma i raczej nie będzie.
Dostępny tylko w kolorze czarny mat, który jest jedynym słusznym odcieniem dla tak mrocznego pojazdu. W Roadsterze wszystko jest wielkie! Zrozumie to każdy, kto zasiądzie za kierownicą tej wersji Rocketa. Konstruktorom z Hinckley udało się jednak zachować właściwe proporcje, dzięki czemu motocykl mimo swojej masywności podoba się ludziom, o czym świadczyły liczne zaczepki ciekawskich i pytania, na które musiałem odpowiadać.
Jak przystało na typa spod ciemnej gwiazdy wszystko w nim jest surowe do szpiku...blachy! To nie Yamaha V-Max, nad której detalami i artyzmem rozprawiają architekci przy butelce sake. Są tu dwa „gołe” reflektory à la Triumph, proste zegary, wygodne siodło, trochę sterczących kabli i chłodnica wyjęta chyba z TIR-a.
Triumph Rocet III Roadster nie jest z pewnością motocyklem ani dla niedoświadczonych kierowców, ani dla osób o wątłej posturze. Przemawia za tym kilka faktów. Silnik 2.3 litra musi swoje ważyć, podobnie jak rama, która dźwiga ten niemały ciężar. W sumie daje to 370 kg! To dużo, o czym nie warto zapominać w czasie podróżowania Rocketem. Sama moc, przy takiej pojemności może nie powala (ok. 150KM), ale za to moment obrotowy na poziomie 212Nm budzi respekt i szybko uczy pokory przy operowaniu roll gazem. Z taką mocą nie są w stanie sobie poradzić nawet szerokie opony; z przodu 150mm, a z tyłu 240mm.
Pierwsza podróż tym jednośladem jest wyjątkowa i zaraz po szoku jaki wiązał się z zobaczeniem tego potwora staje się w niezapomnianym przeżyciem. Dźwięk jednostki napędowej, zbliżony do pracy silnika jakiegoś sporego auta i niesamowite odejście z każdego biegu są tym co tygryski lubią najbardziej. Masa motocykla pozostaje gdzieś tam w podświadomości, jednak nie sprawia dużych kłopotów w czasie samej jazdy. Przypomina się tylko od czasu do czasu podczas pokonywania ostrzejszych zakrętów. Tu trzeba wyraźnie pokazać Rocketowi kto jest panem, a kto sługą. W zamian moto odpłaci się nam przyjemnością jazdy w sporych złożeniach. Wszystko to dzięki wysoko umieszczonym wydechom i podnóżkom. Co więcej, przy bliższym poznaniu Triumph może się sprawdzić nawet na zatłoczonych ulicach, gdzie przy odrobinie wprawy można nim przeciskać się w korkach. Majestatyczny i groźny wygląd skutecznie zmusza kierujących autami by ustąpili przejazdu. Jazda nim zwłaszcza po mniej krętych drogach jest czystą frajdą. Dobrze zestrojone zawieszenie, pasuje do charakteru jazdy tym jednośladem, jednak większe dziury mogą dać się we znaki naszym "czterem literom". Pięciostopniowa skrzynia biegów, może stanowić wzór dla innych cruiserów.