Yamaha X-Max 250 - opcja na korkowe zło

Czas zajrzeć do jednostki napędowej. W przypadku Yamahy X-Max mamy silnik chłodzony cieczą, 4-suwowy o pojemności 250 cm3 z wtryskiem paliwa. Taki motor w zupełności wystarcza do bardzo sprawnego poruszania się nie tylko w mieście. Jego moc wynosi ok. 20KM (15 kW) / 7500 obr./min, a maksymalny moment obrotowy na poziomie 21 Nm / 6000 obr./min gwarantuje sprawne ruszanie spod świateł. Prędkość maksymalna tego skutera wynosi ok. 150 km/h, co zważywszy na charakter pojazdu wydaje się być mocno wyśrubowaną liczbą, ale od przybytku głowa nie boli...


Prawdziwe zalety X-Max pokazuje na zakorkowanych ulicach, gdzie niczym rozbrykany Tygrysek bryka między pojazdami sprawiając wielką frajdę kierującemu. Przyspieszenie od zera do setki może nie powala (ponad 10 sekund), ale zapewnia żółtą koszulkę lidera. W tym miejscu należałoby wspomnieć o dobrym zawieszeniu, które znacząco wpływa na komfort i sprawność poruszania się tym midi-skuterem. Skok amortyzatorów jest wystarczający, jednak zwłaszcza po zimie trzeba omijać szerokim łukiem większe nierówności i nie pomogą tu duże koła X-Maxa (15” przód i 14” tył), które na gładkim asfalcie gwarantują doskonałe prowadzenie. Nie gorzej wygląda kwestia hamulców, których skuteczność mieliśmy okazję kilkakrotnie sprawdzić. Jedna tarcza z przodu i jedna z tyłu, może wydać się niewystarczającym rozwiązaniem, jednak dają radę. Ich wyczucie i odpowiednia dozowalność wymagają jedynie czasu. Modele na 2011 rok będą już posiadały system ABS, czyli Yamaha dostrzegła problem. Spalanie naszej pociechy stało na zadowalającym poziomie i wyniosło niecałe 5 litrów na 100 km. Trzeba zaznaczyć, że była to ostra jazda, przy spokojnej wynik ten byłby zapewne odpowiednio niższy. Przy takiej jeździe paliwa starczyło na nieco ponad 250 km.