~28-11-2009; 13:39
Usuwanie przydrożnych krzyży - czy są na to argumenty?
Ostatnio w Warszawie zaczęły znikać przydrożne krzyże upamiętniające osoby, które zginęły w wypadkach również motocyklowych. Ta sytuacja mocno poruszyła motocyklistów i doprowadziła do gorących dyskusji.
Stawianie krzyży ofiarom śmiertelnym wypadków drogowych wrosło już w naszą kulturę i tradycję. W ten sposób upamiętniamy naszych bliskich, którzy odeszli na tamten świat. Dla wielu osób z otoczenia tragicznie zmarłych warszawskich motocyklistów ostatni tydzień był bardzo bolesny. Przyjeżdżając na miejsca, w których zginęli ich dzieci, rodzice, małżonkowie, narzeczeni czy przyjaciele zastali pustkę.
Władze miasta postanowiły usuwać krzyże. Tłumaczy się to zagrożeniem jakie stanowią dla uczestników ruchu drogowego, niszczeniem krajobrazu miasta oraz ostentacyjnym narzucaniem uczuć religijnych.
Tłumaczenia te są tyle śmieszne, co przykre. W kraju, w którym stan dróg mocno odbiega od standardów europejskich, w którym piętrzy się dziura na dziurze, w którym ulice są słabo oświetlone i źle zabezpieczone mówi się o zagrożeniu, jakie powodują krzyże. Jeśli przyjmiemy ten tok rozumowania dochodzimy do prostych wniosków; wyciąć wszystkie przydrożne drzewa, a wszystkie znaki drogowe i sygnalizację świetlną montować na umieszczonych nad jezdnią stalowych mostkach, których ramiona podtrzymujące oddalone by były od ulic o kilkadziesiąt metrów. Naturalnym w tej sytuacji byłoby też obłożenie ulic bandami, jakie stosowane są np. w żużlu. Można kombinować jeszcze długo, ale czy ma to sens?
Jednym z usuniętych krzyży jest ten, upamiętniający śmierć Agnieszki "Czarnej". Stał on pod estakadą na Wisłostradzie na wysokości Torwaru. Prawie nie było go widać, stał też daleko od ulicy dlatego ani nie narzucał przekonań religijnych w sposób uciążliwy, ani nie stanowił zagrożenia dla ruchu drogowego. Pozostaje więc punkt dotyczący tłumaczenia o "zaśmiecaniu" miejskiego krajobrazu... Ten mały symbol pamięci był zawsze zadbany, czysty, paliły się na nim znicze, był zabezpieczony przed korozją, nie rozpadał się. Na krzyżu był zamocowany kask zmarłej Agnieszki...W okolicy wala się mnóstwo butelek, śmieci, rozłupanych płyt chodnikowych...Krzyż zniknął, śmieci pozostały. Wniosek?